Babcia

Wróciłam z pogrzebu. Wiem, to niewiarygodne, że taka stara baba jak ja miała jeszcze babcię. Moja babcia miała prawie 98 lat, była twarda jak najtwardszy dąb i absolutnie nie miała zamiaru umierać, bo w końcu śmierć jest dla mięczaków. Chyba po prostu musiała na chwilę się zdekoncentrować, żeby tak po prostu pozwolić sobie umrzeć,  bo prawdę mówiąc, zakładałam, że będzie nieśmiertelna.

Jechałam z rodzicami i przez całą drogę na pogrzeb śmialiśmy się, wspominając różne teksty babci i to, jak nas kochała. A szczególnie mnie. Nie wiem, czy to dlatego, że byłam pierwsza wnuczką, ale wiem, że w oczach babci nie mogłam zrobić nic złego. Mój mąż był najpiękniejszy, moje dzieci najmądrzejsze, a ja sama…cóż, wraz z babcią umarła jedyna istota, dla której byłam absolutnie i niepodważalnie idealna.

Nigdy nie mogłam jej niczego odmówić.

-Wiecie, że babcia wykręciła mi ostatni numer i znowu robię dla niej coś, czego normalnie nigdy bym nie zrobiła? – powiedziałam rodzicom – idę na mszę. Ja, zatwardziały antyklerykał, który obiecał sobie nigdy nie przestąpić progu kościoła!

-No fakt – zreflektowała się mama – zawsze tak kombinowała. Ochrzciliśmy cię, bo się uparła i żaden kościół nie był dla ciebie wystarczająco dobry, tylko ten, do którego sama chodziła. A na komunię sama kupiła ci wszystko, bo ja bym nie kupiła takiej sukienki i wianuszka, żebyś była najpiękniejsza –

-A dwadzieścia pięć lat temu – prychnęłam – powiedziała mi: Asiu, czuję, że umieram, a tak bym cię jeszcze chciała zobaczyć w białej sukience… I oczywiście natychmiast musiałam wyjść za mąż, chociaż na kocią łapę żyło nam się bardzo dobrze. A pięć lat później znowu umierała i przed śmiercią chciała zobaczyć chrzest swojego pierwszego prawnuka. I co? Pokornie potuptałam do kościoła. –

-Zawsze robiłaś wszystko, co chciała – zaśmiała się mama – nawet jak robiła ci obciach przed całą wsią. Pamiętasz, jak stanęła nad stawem i na cała wieś krzyczała: Asiuuu, a ciepłe majtki włożyłaś?!

Babcia robiła najlepsze pierogi na świecie. Wciskała mi kasę, mamrocząc groźnie: tylko nie mów rodzicom. Kazała mi się żegnać przed drogą, żebym dojechała szczęśliwie. Przez czterdzieści lat trzymała na telewizorze serwetkę, którą dla niej zrobiłam. Pozwalała mi na absolutnie wszystko, co tylko przyszło mi do głowy i ukrywała przed rodzicami moje niecne postępki. Zasuwała od świtu, a wieczorem przysypiała  przed telewizorem, chyba, że był to ekscytujący hit w rodzaju Izaury, z powodu której kiedyś przesuwaliśmy Wigilię, no bo przecież są pewne priorytety…Kiedy prosiłam: siądź ma moment, odpocznij, machała ręką i mówiła: e tam, odpocznę, jak umrę.

Moja babcia twardzielka. Może wreszcie odpocznie choć na chwilę.

Zupełnie nie wiem, jak żyć z myślą, że już jej nie ma.

 

6 myśli na temat “Babcia

  1. Dziękuję za ten post, jakbym czytała o sobie i Mojej Babuni, miała 91 lat i 11 marca minął rok jak Jej nie ma, a ja ciągle nie mogę się z tym pogodzić, nigdy w życiu, nie tęskniłam tak jak teraz za Nią, pozdrawiam

    Polubienie

  2. Chciałabym Ci Joanno napisać, że czas leczy rany i że za jakiś czas będzie łatwiej. Ale to nieprawda niestety. Moja babcia, która była bez wątpienia jedną z najważniejszych osób w moim życiu, zmarła prawie dwadzieścia lat temu. Do dziś w chwilach trudnych, smutnych, radosnych, ważnych jednym słowem, myślę: muszę zadzwonić do babci i wszystko jej opowiedzieć. Potem refleksja: już nie zadzwonię. I kolejna myśl. Zadzwonię do mamy. Niestety też już nie zadzwonię. Nawet nie wiesz jak bardzo mi ich brakuje. Czasami mam wrażenie że coraz bardziej. A życie toczy się dalej…

    Nespola

    Polubienie

Dodaj komentarz