Wasyl i mroczne materie

Rodacy,

Z gruzów i zgliszcz pisze do was Asia z remontową pylicą płuc, zatruciem lotnymi związkami czegoś tam, kręgosłupem w ruinie i nerwami w strzępach.

Nie róbcie remontu kuchni. Albo zlećcie go komuś i polećcie w tym czasie na Bali. Albo zostańcie, ale nie bierzcie do pomocy Wasyla.

Kilka dni przed ostatecznym upadkiem Rzymu, znaczy starej kuchni, zdałam sobie sprawę, że: mąż w delegacji, Misiek w pracy, Lola na wyjeździe integracyjnym, a ja sama, chociaż nie chucherko, raczej sama kuchni nie rozwalę. Chociaż przez moment pielęgnowałam w głowie wizję, że jak Dexter z piłą elektryczną albo Thor z młotem wchodzę i sieję destrukcję i zniszczenie, to po namyśle uznałam to jednak za pewną przesadę, zważywszy na ilość różnych dziwnych podłączeń i kabli. Boję się prądu, rozumiecie.

Stolarz poproszony o radę gorąco zarekomendował mi Wasyla. Wasyl – człowiek orkiestra, który potrafi absolutnie wszystko i tylko z wrodzonej skromności jeszcze nie kandydował na stanowiska rządowe. Poprosiłam go więc o szeroko zakrojoną współpracę pod tytułem „wszystko, czego stolarz nie zrobi, a ja nie potrafię”.

Wasyl okazał się uroczym człowiekiem z cechą charakteru, która początkowo uznałam za niezwykłe, sarkastyczne poczucie humoru. Z czasem okazało się jednak, że to raczej defetyzm level master. Po kilku dniach z Wasylem czuję, że nawet trzy części „Głupi i głupszy” skompresowane z pięcioma polskimi komediami romantycznymi z Karolakiem nie wystarczą w ramach mojej psychoterapii.

-To się zniszczy, pani Joanno – mrocznie przewidział Wasyl na wstępie. – A tego to się nie da –

Dalej było tylko gorzej: – Wybuchnie, no jak nic, w kosmos poleci – wieszczył, likwidując zaworek – Cała kuchnię zaleje, i nawet Wasyl tego nie uratuje –

Czy wspomniałam już, że Wasyl mówi w trzeciej osobie? Do tej pory nerwowo oglądam się, czy gdzieś za mną nie stoi drugi Wasyl, co byłoby zaiste nie do zniesienia, zważywszy na fakt, że ten jeden wystarczająco rujnuje mi psychikę.

-Pani Joanno, trzy metry kabelka półtorażyłowego potrzebuję. I zaworek taki, o ja pani narysuję –

No cóż, jedyną rzeczą, jakiej Wasyl nie potrafi, jest rysowanie. Dzięki temu mam teraz mnóstwo znajomych w pobliskim budowlanymi i hydraulicznym.

-O, pani od puzelków – chichoczą do mnie spotkani na bazarku panowie z hydraulicznego. Zdesperowana nieustannymi próbami rozszyfrowania wasylowych szkiców wysypałam im torbę części od syfonu i obwieściłam – Panowie sobie to poukładają i zobaczą, czego brakuje, żeby zamontować zmywarkę –

-O, puzelki. Lubimy puzelki – ucieszyli się panowie i przez kwadrans radośnie dopasowywali elementy.

Nie śpię po nocach, rozmyślając o wszelkich możliwych katastrofach, przewidzianych do tej pory przez Wasyla. Dwa dni temu zerwałam się o czwartej rano, pewna, że teraz to już na pewno zaworek puścił, podłogę mi zalało, albo przez zwarcie w kabelku stają w płomieniach moje połowicznie skręcone szafki….

Zwierzyłam się stolarzowi z moich obaw. – O, panią też straszył? – ucieszył się stolarz – Jedna moja znajoma płakała przez cały tydzień, jak Wasyl jej remontował łazienkę –

No fajnie wiedzieć, że nie jestem jedyną znerwicowaną ofiarą tych mrocznych wizji…

-No, tu trzeba będzie wyciąć – oznajmił Wasyl przed chwilą – ale ten blat to się na pewno przy tym porysuje. Wasyl to wszystko zrobi, pani Joanno, ale tego to nawet on nie potrafi. Blat szlag trafi i już-

-Może kawy, panie Wasylu? – proponuję słabo z wizją mojego nowego, zrujnowanego blatu przed oczami.

-To by była łapówka, pani Joanno – z godnością obwieszcza Wasyl i zabiera się do roboty, a ja trzęsącymi się rękami piszę do was z otchłani rozpaczy. Ratunku!

 

 

 

 

 

8 myśli na temat “Wasyl i mroczne materie

  1. Przepraszam, naprawdę Ci współczuję, a ten uśmiech na twarzy to sama nie wiem, skąd się wziął 🙂 Mam nadzieję, że mroczne wizje Wasyla to nie proroctwa .

    Polubienie

  2. Dawaj tego Wasyla, szczęśliwa kobieto. Ja to muszę sama. Kable nie kable, woda nie woda. Chłopa nie ma bo się w Stanach zatrudnił a chałupa jak Twoja kuchnia – oj ruinka, ruinka. I co rusz coś. Jak nie prąd to szczury pod podłogą, a jak nie szczury to się coś zatka albo po prostu zepsuje. Wolę pesymistycznego faceta, który umie to naprawić, niż optymistkę taką jak ja, która nie umie 😀 Dawaj Wasyla 😀

    Polubienie

    1. Szczury? O, tego jeszcze nie miałam, co najwyżej zabłąkane nornice:-) Oddam Wasyla ochoczo i dorzucę w premii dwa klucze francuskie…jak tylko zrobi, co ma zrobić, i naprawi, jeśli w końcu rzeczywiście coś wybuchnie albo się rozpadnie:-) Rozumiem cię doskonale, ale sama przyznasz, optymizm sie przydaje. Mnie sie na pewno przydał, kiedy rozmontowałam syfon i za nic nie chciał mi się złożyć tak, żeby nie zostały części:-) W razie czego zgłaszaj się po Wasyla, tylko zaopatrz się wstępnie w antydepresanty:-)

      Polubienie

    1. O matko, nie strasz, tak mówi mój stolarz! Ciągle mi to powtarza, i jeszcze mówi „będzie pani zadowolona”.Teraz to znowu się boję, chyba Wasyl wpędził mnie w trwały stan lękowy:-)

      Polubienie

    1. Wpadłam w dziurę czasoprzestrzenną, stąd to opóźnienie:-) Aga, jak ta kuchnia jest piękna! Ja dosłownie się oszałamiam z zachwytu za każdym razem, jak tam wchodzę. Więcej, ja ją wręcz entuzjastycznie sprzątam:-) Miałaś rację, nowa kuchnia to jest to!

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do Joanna Anuluj pisanie odpowiedzi