Podpierałam ścianę, czekając na ostatnie w tym roku zebranie szkolne. Obok mnie koleżanka, wyjątkowo jak na nią skrzywiona i nieszczęśliwa. – Cóż się stało? – zagaiłam.
– Majtki mi spadają – wyznała
– Tobie też? – ucieszyłam się – Pewnie masz te bezszwowe?
– No, cholera. Te z gumką się wpijają, a te bezszwowe zjeżdżają z tyłka –
– E, najgorsze są te jak im tam, brazylijskie..te półbokserki. Po trzech krokach mam je w nie powiem gdzie –
– A jeszcze jak mam rastopy – ożywiła się koleżanka – to w ogóle masakra. One równocześnie spadają i się wpijają, no nie?
– Nie wiem – przyznałam – od lat nie noszę. Mam całą szufladę osiągnięć przemysłu pończosznianego i dupa. Albo piją, albo zaraz mam krok w kolanach, jak przedszkolak, albo raper. Nosze spódnice i sukienki tylko latem. –
– Ja cierpię i noszę. Próbowałam pończoch, ale samonośne zjeżdżają albo gryzą, a z tymi przypinkami to nie umiem –
– Najgorsze i tak są biustonosze – wtrąciła się znienacka bliżej nam nieznana mama, która podpierała ścianę obok nas. – nawet jak je piorę ręcznie, i tak się rozłażą albo gryzą –
Prałabym ręcznie biustonosze, gdybym miała takie wyszywane diamentami, ale że nie mam, pocieszyło mnie, że to nie z winy mojego lenistwa moje też się rozłażą..
– I ramiączka wiecznie spadają – melancholijnie rzuciła koleżanka
– A fiszbiny wyłażą podstępnie i kłują pod pachą – przypomniałam sobie – rany, jak trudno być kobietą…-
– No. Bielizna to udręka –
– A jeszcze pantofle na obcasach. Jak ja ich nienawidzę – wyznała mama zdaje się Jasia – a muszę nosić w robocie. Nie wiem, jak ktoś może dobrowolnie się tak męczyć –
W tym momencie obok nas przeszła, nie, co ja piszę, przepłynęła zwiewnie, mama opisywanej kiedyś przeze mnie Zosi. W perfekcyjnie odprasowanej obcisłej kiecce, pantofelkach na niebotycznym obcasie i z idealnie ułożonymi rudymi lokami. Wszystkie trzy jednocześnie spojrzałyśmy na jej nogi w nienagannie układających się pończoszkach, a potem na siebie nawzajem.
Koleżanka nie wytrzymała i prychnęła dzikim rechotem. Ja nie wiem, z czego tu się śmiać. Albo jesteśmy jakimiś nieudanymi egzemplarzami, albo po prostu wyjątek potwierdza regułę. To będzie najbardziej intymne pytanie, jakie zadaję na blogu: czy wam też czasem spadają majtki?