Nie, no niektórzy to W OGÓLE nie maja szacunku dla cudzych uczuć. Siada człowiek z poświęceniem na kanapie, z zamiarem obejrzenia strasznie złego filmu TYLKO dlatego, że gra w nim Alexander Skarsgard, w którym tenże człowiek się śmiertelnie kocha. I co? Dupa. Kosmici ustrzelili Alexandra po dwudziestu minutach „Battleship. Bitwa o Ziemię”, zostawiając nam na pociechę Rihannę i tego wymoczka, co grał Johna Cartera. Jaasne. I ja mam się przejmować, czy Ziemia ocaleje…Ziemia bez Alexandra i tak nie ma sensu, więc IMHO twórcy filmu strzelili sobie w stopę.
Tak w ogóle to mąż wrócił. W glorii i chwale, emanując poświatą samozadowolenia, opalenizną jak z wczasów nad Balatonem i aurą wszędziebycia, jak Martyna Wojciechowska. Przywiózł nam pluszowego ptaszka kiwi i naręcze kuchennych ściereczek. Tłumaczył, że do plecaka wchodziły mu tylko dwuwymiarowe pamiątki, ale zaczynam go podejrzewać o jakiś ściereczkowy fetysz. Wszędzie tylko te ściereczki….
W każdym razie wrócił, zdrowy, cały i szczęśliwy. Po domu się rozejrzał, przegonił Miśka sprzed kompa, w oszczędnych słowach pochwalił moje dokonania i pomaszerował dziś do nowej roboty. I dobrze, bo już zupełnie się od niego odzwyczaiłam i w czasie świąt ciągle miałam wrażenie nadmiarowości domowników.
A zupełnie nie a propos, dzisiaj w supermarkecie przeżyłam osłupienie miesiąca. Odkryłam przy kasie, że pudełko z papierem do pieczenia, który zamierzałam nabyć, jest otwarte. Zajrzałam, a środku dwa arkusiki, reszta wyparowała. Miałam taką minę, że kasjerka zaczęła się śmiać, i w trakcie skanowania opowiadała mi non stop o tym, co i jak ludzie kradną w supermarkecie. Różne rzeczy widziałam na półkach w Auchan – puste butelki po napojach, pojemniki po jogurcie, nadgryzione bułki…ale po co komu do licha, kilka arkuszy papieru do pieczenia?
Poza tym, cóż…same codzienne irytacje. Jeden kot ma łupież i linieje tak, że znajduję sierść nawet w rozkrojonych jabłkach i kubeczkach jogurtu. Drugi kot wyrzygał się na dywanik przed łóżkiem Loli i powtórzył ten niecny proceder pod stołem w jadalni. Zwierzęta domowe są przereklamowane. O, nius sprzed minuty – kot z łupieżem właśnie wypluł z rozmachem kropelki na łupież, które mu troskliwie zapodałam. Kropelki, dodajmy, za trzydzieści pięć zeta. Dopiszę mu to do rachunku. Po ile chodzą kocie skórki na reumatyzm?