No to tak:
Właśnie się dowiedziałam, że kuzyn mojego ojca był karłem i występował w cyrku. Kto mnie przebije?
Spam pocztowy niepokoi się o moje problemy z transferem jelitowym. Do licha, teraz sama się zaczęłam martwić, a wcześniej nawet nie przyszło mi to do głowy.
Odkryłam serial Forever i nie mogę się oderwać. Kiedy usiłowałam streścić mężowi fabułę (no wiesz, on jest koronerem i jest nieśmiertelny, i w dodatku genialnie spostrzegawczy), też wydało mi się to …ekhm, dziwne. Ale czy tu o fabułę chodzi?! Ioan Gruffudd mówi przecudowną brytyjską angielszczyzną, nosi trzyczęściowy garnitur i ma sarkastyczne poczucie humoru. To pierwszy serial, w którym przewijam sobie po dwa razy dialogi, żeby jeszcze raz ponapawać się głosem głównego bohatera.
A tak a propos mojego ojca, właśnie spełnił swoje marzenie.
– Wiesz, czytałem, że taki pan miał psa. I jak ten pan umarł, to jego pies przez rok przychodził na cmentarz –
– I naprawdę chciałbyś, żeby po twojej śmierci pies siedział rok na twoim grobie? –
Czy tylko mnie wydaje się to dziwne?
Marzenie ojca jest siedmiomiesięcznym owczarkiem australijskim. Wielkim, futrzastym kłębem nieposkromionej energii. Ja pierdzielę. Chodzimy z pieseczkiem na spacery, wszyscy na zmianę, pięć razy dziennie, żeby dało radę. Albo ojciec po takiej dawce ruchu dożyje setki, albo piesek wpędzi go do grobu. W sumie- jakby nie patrzeć, ojciec spełni swoje marzenie…
Nie kłócę się już z mężem, bo jakoś nie mam siły. Kocyk jakoś tak sam dyskretnie wyszedł z samochodu i zawstydzony skulił się w kącie. Mąż się nie kuli, ale stara się być miły.
Poza tym mam taką jakby depresję i przez większość czasu słabo kontaktuję, co się dzieje. I tak jakby choruję i różne rzeczy niemiłe mi dolegają. I czeka mnie taka jakby operacja. A! Wiedziałam, że miałam się o coś spytać! Co byście wybrały? Żeby trochę bolało, ale krótko, za to bez znieczulenia, albo żeby nie bolało w trakcie, a potem rzygać po narkozie? Poważnie skłaniam się do pierwszej opcji. Chyba mniejsze zło, no nie?