– Zhańbiłem naszą rodzinę – oznajmił Misiek po powrocie do domu
Uniosłam brwi wysoko (skądinąd jednym z moich niedościgłych marzeń jest umiejętność unoszenia JEDNEJ brwi).
– Po raz pierwszy w życiu ściągałem na klasówce z geografii i zostałem przyłapany – ciągnął ponuro Misiek.
Pozostawiłam brwi w wymuszonej pozycji, pospiesznie analizując wypowiedź pierworodnego: Czy to oznacza, że pierwszy raz w życiu ściągał? Czy też pierwszy raz ściągał na geografii? Czy może pierwszy raz został przyłapany?
– Dostałeś pałę? – spytałam neutralnie
– Tak –
– Poprawisz? –
– Tak –
– Ściąganie jest złe. Przyłapanie na ściąganiu też niedobre – podsumowałam swoje pospieszną analizę. – Chcesz do obiadu ryż czy ziemniaki? –
– Makaron – powiedział z ulgą Misiek i westchnął głęboko – pouczę się po obiedzie. I więcej tego nie zrobię –
Nie spytałam, czy nie będzie ściągał, czy nie da się złapać. W sumie powinien sam wiedzieć, prawda?
Chwilami mam jednak wrażenie, że moje dzieci wychowują się nie dzięki mnie, a raczej wbrew moim działaniom….