No dobra, koniec tego dobrego. Czas wrócić do rzeczywistości. Jak się zbiorę w sobie, to stworzę podbloga literackiego, ale tutaj nie ma miejsca na te żałosne wypociny. Finito. I już.
rozdział szósty i OSTATNI: potworrne tajemnice ujrzą światło dzienne
– Taak, wiem, kochaneczku, myślałeś, że jesteś dziedzicem, ale to nieprawda. Całe twoje słodkie życie wypełnione lekcjami tenisa i proekologicznym pedicurem to fałsz, a nawet FAŁSZ. – Matka Rikarrda ociekała mściwą satysfakcją, typową dla czarnych charakterów, którzy właśnie zdradzają swój plan zniszczenia wszechświata. – Jesteś – wysyczała złowrogo – jesteś MOIM ssssynem! –
Arturro wpatrywał się oszołomiony w jej, przyznajmy szczerze, przeżartą paradontozą jamę ustną, jakby chciał zatrzymać w nich te potworne słowa. – Nie – jęknął – ale przecież Rikarrdo….-
-Rikarrdo jest synem twojej matki, tfu, chciałam powiedzieć, swojej matki, legalnie poślubionej lady Camilli – wyjawiła Już Nie Matka Rikarrda – zamieniłam was w kołysce, bo zawsze wolałam blondynów. Poza tym ty miałeś tylko sześć punktów w skali Apgar i skazę białkową.-
Arturro machinalnie przeczesał palcami swą bujną, kruczoczarną fryzurę na pazia. – O mały włos – pomyślał – o mały włos… Czy to znaczy…czy to zna… zna czy –
-Ach, no tak, przypuszczałam, że będziesz się jąkał, jak twój ojciec – rzuciła Już Nie Matka Rikarrda z niesmakiem.
– Mój ojciec, hrabia Apolinary, nigdy się nie jąkał – rzkł z godnością Arturro, emanując dumą rodową.
– Hrabia Apolinary się nie jąkał, ale twój ojciec i owszem. Miał też bielmo na oku. Na twoim miejscu skoczyłabym na kontrolę do okulisty. To był cudowny mężczyzna, ten twój ojciec- zachichotała z rozmarzeniem Już Nie Matka Rikarrda – taki słodki misiaczek…Wiesz, że zbierał okrawki moich paznokci do specjalnego słoiczka w różyczki? On jeden mówił do mnie „Pamelo”. Czy ktoś jeszcze pamięta o tym, że mam na imię Pamela? Że kocham małe kocięta i komedie romantyczne z Hugh Grantem? – Już Nie Matka Rikarrda miękko osunęła się na krzesło, jej piersi w łagodnych fałdach spłynęły na kolana i różowa poświata marzeń spowiła ją jak obłoczek dymu z cygara.
Arturro otrząsnął się z szoku jak pies z wody i wyszedł, najpierw powoli, a później coraz szybciej szedł, biegł, pędził prosto do swojej Manuelli. Jego koszula furkotała na wietrze, jego włosy falowały, a kolorowe motyle unosiły się nad nim, nie wiadomo zresztą po jaką cholerę.
– Ukochana! – chwycił w objęcia Manuellę – teraz możemy być na zawsze razem. Jestem biedny, wydziedziczony, jestem synem wyklętej ze społeczeństwa stręczycielki i faceta z bielmem na oku! Teraz nie przeszkadza mi twoje bogactwo i pozycja społeczna. O, najdroższa, serce me śpiewa! – Przycisnął złotą główkę Manuelli do swej bladej piersi. Faktycznie, Manuella usłyszała cichy śpiew: „”Śmiało podnieśmy sztardar nasz w górę…”. I połączyły się ich usta, dłonie i przeróżne inne części ciała, które mają taką potecjalną możliwość.
Spytacie, co z Rikarrdem? Rikarrdo, choć niechętnie, ożenił się z Lilianną. Postanowili poświęcić swe siły w służbie złu, ale po kilku latach ze względu na dużą konkurencję w tym biznesie wycofali się w zacisze domowe, gdzie zajmują się tkaniem gobelinów o tematyce politycznej i ich sprzedażą na Allegro. Już Nie Matka Rikarrda ma się dobrze – właśnie otwiera nową filię pod Ciechocinkiem.
Żadne zwierzęta występujące w tym programie nie poniosły faktycznego uszczerbku na zdrowiu. Wszystkie sceny erotyczne miały na celu wyłącznie prokreację i wiązały się z zaangażowaniem emocjonalnym. Postać Matki Rikarrda jest absolutnie fikcyjna, bo taka profesja przecież nie istnieje. Koronkowe stringi dostępne na stronie www.stringimanuelli.pl. Autorka powieści w stabilnym stanie psychicznym pozostanie jeszcze kilka dni na obserwacji w Tworkach, ale nie przyjmuje odwiedzających. Skargi i zażalenia przyjmuje kierownik, ale ich nie przekazuje dalej, więc możecie sobie pisać, ha, ha. Osoby domagające się dalszego ciągu zostaną ukarane przymusową depilacją brazylijską i zjedzeniem pizzy z muchami. Osoby domagające się szybkiego zakończenia mogą już się ucieszyć. To się już więcej nie powtórzy. Dziękuję. I pozdrawiam. Uff.