Jestem w szoku. Po trzech miesiącach odczulania (raptem połowa serii) Lola przestała kaszleć!
Docierało to do mnie powoli. Jakoś tak ciszej było wieczorami, i Lolka mniej jęczała. Zaczęłam jej powoli odstawiać dyski do wziewów i leki wieczorne, i czekałam, co będzie dalej. Lola ciągle nie kaszlała. Od pięciu dni nie daję jej nawet zwykłych leków przeciwalergicznych..i nic. Cisza. Jeden nędzny kaszelek na wieczór. A jeszcze dwa miesiące temu oczy jej z orbit wychodziły, kiedy usiłowała złapać oddech między kolejnymi atakami kaszlu (mamy dzieci alergicznych wiedzą, jaki to upierdliwy, szczekający dźwięk taki kaszel astmatyka).
Pani alergolog też w lekkim szoku – powiedziała , że odczulała na koty kilkanaście osób, ale u żadnej nie było tak błyskawicznego rezultatu. Zwłaszcza że ostatnio zrobiła jej solidne badanie, ze spirometrią włacznie i powiedziałą, że gdyby sobie nie zapisała poprzednich wyników, nie uwierzyłaby, że bada to samo dziecko:-)
Boję się zapeszyć, ale…Rany, jak się cieszę!
Tylko na razie nie chce z nią o tym rozmawiać, bo się dopiero zacznie. Nasze długie zimowe rozmowy sprowadzały się do snucia marzeń: – mamo, a jak już nie będę miała astmy, to weźmiemy pieska? –