Ja tego naprawdę nie rozumiem. Misiek najwyraźniej ma zadatki na rewelacyjnego przedszkolanka. Za każdym razem, kiedy przychodzą do nas goście z potomstwem, jest to samo. Wszystkie dzieci niezależnie od wieku, czyli i gugające niemowlaki i szalejące trzylatki, natychmiast przyklejają się do Miśka. Jest obdarzany zaślinionymi pocałunkami, szczerbatym uśmiechem i przytulankami częściej niż wszyscy dorośli z rodzicami włącznie.
A Misiek… Misiek układa klocki, bawi się w ciuchcię, cierpliwie znosi skakanie po plecach, kotłowanie na podłodze, zabawy resorakami, jednym słowem, przedszkolanek doskonały.
No i teraz następuje apogeum mojego niezrozumienia. Bo całą resztę rozumiem- Misiek jest miłym , cierpliwym, łagodnym człowiekiem, o nieco bardziej przystępnym wzroście, niż przeciętny dorosły, w dodatku nie szczerzy się, nie cmoka, nie szczebiocze i nie całuje- marzenie każdego dziecka. Tylko czy ja na pewno piszę o tym samym chłopcu, który codziennie warczy: – Mamo, możesz ją zabrać z mojego pokoju? – , – Mamo, ona mi przeszkadza! – , – Mamo, powiedz Loli, żeby sobie poszła! – ??????
Dlaczego jego ciepło i zrozumienie i niewyczerpana cierpliwość nie dotyczą sympatycznej siedmiolatki, z którą żyje pod jednym dachem??